Job shadowing w Granadzie – refleksje po wyjeździe szkoleniowym nauczycieli szkoły zawodowej

Zachęcamy do zapoznania się z relacją z wyjazdu szkoleniowego do Granady nauczycieli Zespołu Szkół Zawodowych w Barlewiczkach w województwie pomorskim.

W dniach 20-24 stycznia 2020 r. mieliśmy przyjemność uczestniczyć w projekcie „Szkolenia job shadowing kadry ZSZ w Barlewiczkach szansą na poprawę efektywności kształcenia w szkole”           nr 2019-1-PL01-KA102-062826, realizowanego w ramach programu ERASMUS+.

Szkolenie, które odbyliśmy w  C.E.S Ramón y Cajaloraz IES Virgen de las Nieves, w andaluzyjskiej Grenadzie, miało na celu obserwację pracy nauczycieli przedmiotów zawodowych, zapoznanie się z programami kształcenia w zawodzie, stosowanymi przez nich metodami nauczania, wykorzystywanymi środkami dydaktycznymi, wyposażeniem warsztatów i sal lekcyjnych oraz zdobycie ogólnej wiedzy o hiszpańskim systemie szkolnictwa.

W niniejszym artykule chcielibyśmy, przede wszystkim skupić się na rozwiązaniach stosowanych w hiszpańskim systemie nauczania zawodu. Tytułem wstępu jednak, przedstawimy organizację całego szkolnictwa w Hiszpanii.

Z perspektywy polskiego nauczyciela, który funkcjonuje w dość prostym 2-stopniowym, jednolitym systemie szkolnictwa, system hiszpański wydaje się bardziej skomplikowany.

Obowiązek szkolny obejmuje uczniów od 6 do 16 roku życia.

Pierwszym, obowiązkowym dla wszystkich etapem kształcenia jest tzw. Educación Primaria, który trwa od 6 – do 12 r.ż. i składa się z trzech etapów:

Primer Ciclo – wiek 6-8 lat

Segundo Ciclo – 8-10 lat

Tercer Ciclo – 10-12 lat

Kolejnym etapem, również obowiązkowym jest tzw. Educación Secundaria Obligatoria – szkoła średnia I stopnia, do której uczęszcza młodzież od 12 do 16 r.ż.. Ten etap edukacyjny podzielony jest na dwa cykle: 12-14 lat oraz 14-16 lat. I tu kończy się obowiązkowa edukacja w Hiszpanii. Po ukończeniu tego poziomu uczniowie mogą zakończyć naukę lub kontynuować ją w Bachillerato (2 lata) – szkole średniej II stopnia, kończącej się maturą, umożliwiającej kontynuację nauki na uczelniach wyższych lub podjąć naukę w 2-letnim formación profesional (odpowiednik szkoły branżowej) albo skorzystać z opcji trzeciej – tzw. Ciclos Formativos, czyli kształcenia zawodowego składającego się z dwóch etapów:

Grado Medio– trwa dwa lata, jest odpowiednikiem technikum,

Grado Superior – trwa kolejne dwa lata i może zostać rozpoczęte, gdy uczeń ma 18 lat. Jeśli uczeń uzyska poziom Grado Superior, uzyska również dostęp do systemu uniwersyteckiego. Ten etap jest również możliwy dla uczniów, którzy ukończyli Bachillerato. Grado Superior jest on odpowiednikiem polskiego tytułu licencjata.

Po ogólnym zarysie hiszpańskiego systemu edukacji chcemy zwrócić uwagę na rozwiązania stosowane w hiszpańskich szkołach, które – naszym zdaniem – byłyby ciekawą propozycją, choćby drobnych zmian w polskiej szkole.

W Polsce podstawa programowa jest skonstruowana przez MEN i nie daje żadnej możliwości ingerencji w nią ze strony jednostek samorządu terytorialnego. W Hiszpanii państwo „narzuca” tylko 65% zawartości podstawy programowej, pozostałą część oddając do dyspozycji regionów i miast. Te 35% zawartości przeznaczane jest m.in. na naukę języka regionu lub realizację różnego typu programów, np. programy równouprawnienia kobiet czy mniejszości seksualnych lub programy przeciw agresji wobec kobiet. W naszej opinii to słuszne rozwiązanie, ponieważ to właśnie najbliższe uczniowi otoczenie najlepiej wie jakie on ma potrzeby, jakie ważne w danym regionie zagadnienia należy w szkole poruszać.

Szkolnictwo zawodowe w Hiszpanii zorganizowane jest zupełnie inaczej niż w Polsce. Przede wszystkim na etapie Ciclos Formativos nauczane są już tylko przedmioty zawodowe (kontynuowane na poziomie bachillerato). Nauczanie przedmiotów ogólnokształcących kończy się na etapie E.S.O.(obowiązkowej szkoły średniej). Uczeń ma się skupić na nauce zawodu. Patrząc na przeciążenie polskiego ucznia, który w I klasie technikum ma 15 przedmiotów ogólnokształcących (nie wliczając religii i zajęć z wychowawcą) oraz przedmioty zawodowe, to rozwiązanie wydaje się słuszne. Uczeń nie „rozmienia się na drobne”, ma czas na przyswojenie skądinąd trudnej wiedzy i umiejętności zawodowych. Zdajemy sobie sprawę, że dla polskiego systemu edukacji byłaby to zmiana rewolucyjna, „bo matura”, „bo polski uczeń musi wiedzieć dużo”. Należy jednak przypomnieć, że jeszcze w latach 90-ych ubiegłego wieku funkcjonowała podobna forma w liceach medycznych, gdzie przedmioty ogólnokształcące odbywały się przez 4 lata kończące się maturą, zaś w klasie piątej realizowane były wyłącznie przedmioty zawodowe, a egzamin z zawodu był potwierdzeniem zdobycia kwalifikacji. Może spróbować powrócić do tego rozwiązania? Zmiana ta nie wymaga wielu nakładów, wystarczy dokonać niewielkiej korekty w ramowych planach nauczania. Może zaś sprawić, że absolwenci szkół zawodowych będą mieli większy zasób umiejętności i wiedzy zawodowej, a co za tym idzie większe szanse na rynku pracy.

Kolejna propozycja zmian, które chętnie widzielibyśmy w polskiej szkole dotyczy matury. W Hiszpanii przystępują do niej tylko uczniowie Bachillerato, natomiast uczniowie szkół Ciclos Formativos już nie, co jak zaznaczono wcześniej nie zamyka im drogi uniwersyteckiej. Po zdobyciu tytułu Grado Superior młody człowiek może studiować. Kształcenie zawodowe również nie kończy się, w przeciwieństwie do polskiego systemu, egzaminami potwierdzającymi kwalifikacje w zawodzie. Sposobem na sprawdzenie rzeczywistych umiejętności zawodowych uczniów są trzymiesięczne praktyki w przedsiębiorstwach odbywane w ostatnim trymestrze poziomu Grado Superior. To przedsiębiorcy, wspólnie z nauczycielami weryfikują i decydują, czy dany uczeń opanował w wystarczającym stopniu umiejętności zawodowe. Mówiąc kolokwialnie dla Hiszpanów „nie stanowi to najmniejszego problemu”. Godnym naśladowania, naszym zdaniem, jest wspomniany brak przedmiotów ogólnokształcących podczas kształcenia zawodowego oraz sposób nauczania zawodu, czyli nauczanie problemowe i w rzeczywistych warunkach. Szkoły ściśle współpracują z pracodawcami dostarczającymi im np. komputery do naprawy wraz z niezbędnymi do tego częściami, czy przekazują samochody do nauki w szkolnych warsztatach. Zajęcia praktyczne odbywają się w grupach 9 – 14 osobowych, pod opieką 2 – 3 nauczycieli. Każdy uczeń ma do wykonania określone czynności i zadania oraz do dyspozycji np. w branży samochodowej otrzymuje do naprawy samochód lub jego konkretny podzespół. O ile na etapie Grado Medio nauczyciele pomagają uczniom w rozwiązywaniu zadań zawodowych, o tyle na poziomie Grado Superior, gdy przed uczniami stawiane są zadania, muszą je oni wykonać samodzielnie przy użyciu własnej wiedzy i umiejętności, bez pomocy nauczyciela. Ten jest tylko obserwatorem.

Tymczasem w polskiej szkole nadal są symulowane warunki i ma miejsce uczenie „pod egzamin”. Czyż nie jest tak, że dla nas nauczycieli przede wszystkim liczy się tzw. zdawalność egzaminów zawodowych? Jesteśmy z niej rozliczani, więc naszym celem jest, aby uczeń zdał egzamin, a mniej istotnym dodatkiem – czy rzeczywiście poradzi sobie na swoim stanowisku pracy.

Sposób prowadzenia zajęć praktycznych w polskich szkołach nie gwarantuje ich wysokiego poziomu. Nowoczesny sprzęt zakupiony do wielu szkół dzięki licznym programom unijnym nie wystarczy. Pożądaną zmianą byłaby zmiana podejścia do problemu za strony organów prowadzących oraz kadry zarządzającej placówkami kształcenia zawodowego. Nowoczesne auta będące wyposażeniem nowoczesnych warsztatów służą niekiedy jedynie do demonstracji. I tylko ona jest sposobem na zdobycie przez uczniów wiedzy, ponieważ szkoły nie mają pieniędzy na podstawowe materiały do celów kształcenia zawodowego. Teoretycznie problem można rozwiązać, np. wyrażając zgodę na przyjmowanie do nieodpłatnych napraw komputery czy auta od przedsiębiorców lub osób prywatnych, oczywiście łącznie z niezbędnymi częściami zamiennymi. Jest to jednak tylko teoretyczne rozwiązanie. Jego zastosowanie w praktyce uniemożliwia podejrzliwość decydentów, iż prowadzący zajęcia mógłby czerpać nielegalne korzyści z prowadzonego „procederu”.

Oczywiście nie jest tak, że system hiszpański ma same zalety. Ma też wady, które zauważają sami nauczyciele. Brak w programie nauczania zawodu języka obcego stanowi duży problem. Uczniowie mają możliwość wyboru nauki języka obcego w ramach 3 godzin przedmiotów opcjonalnych, ale bardzo rzadko się na to decydują. Kolejnym problemem, na jaki wskazują nauczyciele jest zbytnia fraternizacja nauczycieli z uczniami. W sytuacji bowiem, kiedy trzeba ucznia zdyscyplinować, to zbratanie z uczniem powoduje, że nauczyciel nie ma na niego wpływu.

Mimo wszystko z pozycji polskiego nauczyciela przedmiotów zawodowych widzimy w hiszpańskim kształceniu zawodowym więcej zalet niż wad. Podczas drogi powrotnej, będąc pod silnym wrażeniem widzianych w Hiszpanii szkół rozważaliśmy w gronie kolegów: a może by tak spróbować walczyć o zmianę polskiego systemu? Może zrezygnować z całego szeregu egzaminów, które nic nie wnoszą utrudniając tylko kształcenie zawodowe? Może ograniczyć liczbę przedmiotów ogólnokształcących do tych niezbędnych w danym zawodzie? Może wtedy zaczęlibyśmy uczyć zawodu naprawdę i wypuszczać na rynek absolwenta – fachowca? Pozostawiamy te kwestie czytelnikom do rozważenia. Wiemy jedno, polskie szkolnictwo zawodowe ma jeszcze do pokonania długą drogę, aby móc kształcić w danym zawodzie prawdziwych specjalistów, a nie osoby umiejące rozwiązać zadania egzaminacyjne. I czy naprawdę w tym tunelu widać jakiekolwiek światełko?

Agnieszka Ciosek, Zbigniew Kraszewski